22 kolejka Zagłębie Lubin – Legia Warszawa 2:3 Horror w Lubinie. W meczu było wszystko. Dwa karne w doliczonym czasie gry drugiej połowy, emocje, zwroty akcji i pięć goli! W 22 kolejce Lotto Ekstraklasy, a jednocześnie pierwszej po zimowej przerwie los skrzyżował dwa zespoły, których kibice nie byli pewni formy swoich ulubieńców.
Mowa tu o meczu Zagłębie Lubin i Legii Warszawa. Zagłębie w zimowej przerwie straciło Jarosława Jacha. Niedawny debiutant w Kadrze Adam Nawałki odszedł do angielskiego Crystal Palace. Dodatkowo z Dolnego Śląska wyprowadzili się Adam Buksa do Pogoni Szczecin oraz Jakub Świerczok do Łudogoraca Razgrad. Do Lubina sprowadzono, między innymi, powracającego z zagranicznych wojaży Piotra Leciejewskiego oraz Jakuba Maresa.
Eks napastnik Slovana Bratysława znalazł się w wyjściowej jedenastce na mecz z warszawianami, gdyż w sparingach spisywał się najlepiej ze wszystkich napastników Zagłębia pomimo to, że przyszedł do zespołu w lutym. Kibice miedziowych w tej sytuacji mieli powody do obaw. Niepewna była sytuacja w obronie, niewiadomą też była skuteczność w ataku. W bramce zadebiutował Leciejewski. U legionistów mogło być jeszcze więcej obaw. Trener Romeo Jozak wraz z władzami klubu ze stolicy przeprowadzili długo zapowiadaną rewolucję w składzie.
Z Łazienkowskiej odeszli między innymi: najdrożej opłacany i jednocześnie nie sprawdzający się Daniel Chima Chukwu (Molde FK), obrońca Jakub Czerwiński (Piast Gliwice), mający za duże wymagania Guilherme (Benevento), weteran Tomasz Jodłowiec (Piast Gliwice), francuski pomocnik Thibault Moulin (PAOK Saloniki), mający problemy z osobowością Węgier Dominik Nagy(Ferencvarosi TC), portugalczyk o zbyt dużej masie ciała Hildeberto Pereira (Northampton Town), albańskie ferrari, które podobno niesłusznie warszawianie trzymali w garażu Armando Sadiku (Levante UD). W ich miejsce sprowadzono Domagoja Antolicia (Dinamo Zagrzeb), Chrissa Philippsa (FC Metz), William Remy (HSC Montpellier), Eduardo da Silva (wolny zawodnik), Marko Vesović (HNK Rijeka). Największe nadzieje w stolicy wiąże się z przyjściem Brazylijczyka z chorwackim paszportem. Eduardo da Silva, bo o nim mowa był gwiazdą Arsenalu Londyn i Szachtara Donieck. Przeszedł również bardzo ciężką kontuzję złamania nogi.
To sprawia, że kibice wojskowych są podzieleni co do zasadności tego transferu. W wyjściowej jedenastce znaleźli się Philipps, Antolić i Remy. Eduardo pojawił się na boisku dopiero w 46 minucie zmieniając kontuzjowanego Szymańskiego. Od pierwszych minut Legia kontrolowała zdarzenia na boisku. Mistrzowie Polski z łatwością wymieniali kolejne podania i przerywali akcje przeciwników już w środkowej strefie pola gry. Tu rządzili i dzielili Philipps i Antolić.
W obronie bardzo dobrze spisywał się Remy. W 16 minucie spotkania ataki „Wojskowych” przyniosły skutek. Z rzutu rożnego dośrodkował Sebastian Szymański, a najwyżej z szesnastki wyskoczył Jarosław Niezgoda, pakując piłkę do siatki. Bramkarz lubinian nie miał żadnych szans i nie należy go za jej utratę winić. Bramka ta, moim zdaniem, obciąża obrońców miedziowych, którzy pozwolili dojść do uderzenia głową na 4-5 metrze od bramki. Zagłębie tego dnia nastawiło się na obronę i grę z kontry. Nie było to złym pomysłem, gdyż niebawem mogli doprowadzić do remisu po dobrze wykonanym rzucie wolnym, jednak swój zespół uratował Arkadiusz Malarz. Gracze Romeo Jozaka radzili sobie dobrze w środku pola.
Mimo wszystko brakowało im jeszcze zgrania pod polem karnym gospodarzy. Jest to normalne w sytuacji, aż tak drastycznych zmian kadrowych w stolicy. Pierwsza połowa zakończyła się skromnym prowadzeniem legionistów. W końcówce szansę miał jeszcze Krzysztof Mączyński, który huknął zza pola karnego.
Jego strzał jednak sparował na rzut rożny Piotr Leciejewski. Początek drugiej połowy przyniósł zmianę wyniku. Dosłownie kilkadziesiąt sekund po zmianie stron Zagłębie wyrównało. Tragiczny błąd Michała Pazdana wykorzystał Jakub Mares, który pokonał mocnym strzałem Arkadiusza Malarza. Pazdan w tej sytuacji, nie wiedzieć czemu, próbował wybić piłkę głową, pomimo tego, iż nogą byłoby łatwiej i bliżej.
Trzeba tu zaliczyć duży klops naszemu reprezentacyjnemu obrońcy. Gospodarze poczuli wiatr w żagle, zaczęli grać o wiele agresywniej. Sprawiało to problemy graczom ze stolicy. Momentami mieli oni problemy z wyprowadzeniem piłki z własnej połowy gry. W 51 minucie dalekie podanie Eduardo przejął Alan Czerwiński. Obrońca popędził środkiem boiska, jego strzał obronił Malarz, a po chwili „wyjął” jeszcze dobitkę Jagiełły. Legia miała sporo szczęścia.
W 60 minucie w końcu obudzili się legioniści. Chris Philipps uderzył z dystansu, ale znów dobrze spisał się Leciejewski odbijając piłkę na raty. W następnej akcji wojskowych golkiper miedziowych musiał jednak już skapitulować. Jarosław Niezgoda urwał się środkowym obrońcom i wpisał się na listę strzelców po mocnym uderzeniu po ziemi. Fantastyczna decyzja snajpera! To chyba jego pierwsza bramka w Ekstraklasie strzelona w tym stylu. Kwadrans przed końcem szczęścia spróbował Mączyński, lecz tak samo jak przed przerwą lepszy okazał się Leciejewski. Sędzia doliczył do drugiej połowy 4 minuty jednak mecz trwał jeszcze kolejne 7 minut. Dlaczego? W 92 minucie ręką zagrał w swoim polu karnym Michał Pazdan.
Obrońca reprezentacyjny wspierał się tą ręką na zawodniku Zagłębia. Arbiter spotkania Pan Mariusz Złotek w pierwszej chwili nie zauważył przewinienia obrońcy wojskowych. Na szczęście sędziowie obsługujący system VAR cofnęli akcję i nakazali sędziemu spotkania obejrzenie powtórki akcji. Arbiter ze Stalowej Woli wskazał na jedenasty metr od bramki Arkadiusza Malarza. Piłkę ustawił Jakub Mares i wykorzystał karnego bez szans dla golkipera wojskowych. W Lubinie zaczęto dopisywać już punkt do ligowej skarbonki. Była 95 minuta gry, a Zagłębie znowu zaatakowało. Legioniści zaś po raz kolejny przycichli. Można było się spodziewać, że Zagłębie zdobędzie kolejnego gola. Miedziowi uzyskali nawet rzut wolny w bocznej strefie boiska. Wrzutka była nieskuteczna i nic z tego nie wyszło. Sytuację wykorzystali legioniści.
Wyszli z szybką kontrą. W końcowej fazie akcji genialnym podaniem popisał się Krzysztof Mączyński. Reprezentacyjny pomocnik zagrał górną piłkę do wbiegającego między obrońców niewidocznego do tej pory w meczu Eduardo da Silvy. Napastnik ze stolicy zdążył „dziubnąć” piłkę jeszcze przed wybiegającym Leciejewskim i go minąć. Golkiper miedziowych pociągnął w tej sytuacji Eduardo, a ten runął w polu karnym. Pan Złotek bez niczyjej pomocy pewnie wskazał na wapno. Smaku całej tej sytuacji dodaje fakt, że być może Eduardo nie doszedłby do zagranej przez siebie piłki i interwencja Piotra Leciejewskiego dała szansę na gola wojskowym. Piłkę ustawił rekonwalescent Mirosław Radović. Wykorzystał karnego pewnie, pomimo iż bramkarz Zagłębia wyczuł jego intencje. Sędzia zakończył od razu mecz, nie pozwalając lubinianom wznowić gry. Radović udowodnił w ten sposób swoją przydatność dla drużyny i utarł nosa tym,którzy twierdzili, że po tak ciężkiej kontuzji nie wróci na ligowe murawy. Legia wygrała zasłużenie, przez większość czasu kontrolując środek pola. Zagłębie zaś stawiło czoła Mistrzom Polski. Oba zespoły stworzyły dobre widowisko z dramaturgią godną najlepszych lig. Na pochwałę w tym meczu zasługuje Jakub Mares, który nękał obronę ze stolicy i zdobył dwa gole. Piotr Leciejewski, też spisał się dobrze, nie licząc interwencji na Eduardo w doliczonym czasie gry. W Legii trzeba pochwalić Philippsa, Antolicia i Remiego.
Jarosław Niezgoda zagrał bardzo dobry mecz. Strzelił dwa gole i był wyróżniającą się postacią. Szmaciankę trzeba przypisać niestety Michałowi Pazdanowi. Dziwna interwencja przy pierwszej bramce Zagłębia i spowodowanie karnego sprawia, iż Adam Nawałka będzie musiał przyjrzeć się grze legionisty przed powołaniami na rosyjski mundial. W następnej kolejce Legia podejmie u siebie nieprzewidywalny Śląsk Wrocław. Czy i tym razem uda się pokonać wojskowym dolnośląską drużynę? Miedziowi zagrają zaś w Płocku z Wisłą, która w ostatniej kolejce pokonała 4-2 wicelidera z Zabrza. Zapowiadają się ciekawe spotkania. Statystyki. Zagłębie Lubin 2-3 (0-1) Legia Warszawa 0-1 16′ Niezgoda, 1-1 46′ Mares, 1-2 67′ Niezgoda, 2-2 90+2′ Mares (karny), 2-3 90+8′ Radović (karny). Skład Zagłębia: Piotr Leciejewski – Alan Czerwiński, Bartosz Kopacz, Ľubomír Guldan, Saša Balić – Filip Jagiełło, Adam Matuszczyk, Jarosław Kubicki (76. Paweł Żyra), Łukasz Janoszka (46. Krzysztof Janus) – Jakub Mareš, Bartłomiej Pawłowski (68. Łukasz Moneta). Skład Legii: Arkadiusz Malarz – Artur Jędrzejczyk, William Rémy, Michał Pazdan, Adam Hloušek – Krzysztof Mączyński, Chris Philipps, Domagoj Antolić – Sebastian Szymański (46. Eduardo da Silva), Jarosław Niezgoda (86. Miroslav Radović), Kasper Hämäläinen (90, Michał Kucharczyk). żółte kartki: Balić, Janus, Guldan, Leciejewski – Malarz, Hloušek, Antolić. sędziował: Mariusz Złotek (Stalowa Wola). widzów: 9655.
Artykuł powstał dzięki portalowi Wiadomości Kołobrzeg